Spotkałam się już z poglądem- "mam dredy żeby móc nie myć głowy".
Niestety, skóra głowy nie myta rok wyglądała koszmarnie, w dredach u głowy zgromadzony był tłuszcz i ropa od owrzodzeń, nie wyglądało to ani apetycznie ani zdrowo, nie wspomnę już o zapachu, który był bardzo niemiły i intensywny (oszczędzę szczegółów).
Do nie mytych dredów bardzo łatwo mogą dostać się pasożyty powodując grzybicę, podrażnienia skóry, zapalenie mieszków włosowych itp...
Dlatego polecam co najmniej raz na tydzień myć skórę głowy, dredów przy tym nie trzeba moczyć :) Jeśli już myjemy całe dredziochy to polecam mydło do dredów, które niestety jest dostępne tylko w Anglii (można zastąpić je zwykłym szarym mydłem lub poszukać na allegro innych specyfików przeznaczonych do dredów). Wysusza ono dredy, oraz powoduje likwidowanie nierówności tak, że po "praniu" wyglądają jak nowe :)
Ważne jest jednak to, by zaraz po zrobieniu dredów wstrzymać się z myciem tydzień bądź dwa, a po pierwszym myciu (gdy włosy wyschną) udać się do dreadmakera na poprawkę. Gdy dba się o dredy na samym początku, gdy jeszcze mają tendencję do rozpadania się, można mieć pewność że w przyszłości będą zadbane:)
Tak wyglądają , zadbane, często dokręcane przeze mnie dredy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz